środa, 30 grudnia 2015

001. THE ROAD

Październik, rok 1996

Dzień zapowiadał się jak każdy inny dzień w jego szkolnej karierze. Blaise przeciągał się leniwie na łóżku, zrzucając przy tym na podłogę szatę i parę skarpetek, która zaplątała się w kołdrę. Był ciągle tym samym bałaganiarzem. Nott wyszedł już pół godziny temu, aby zjeść w spokoju śniadanie i nie spóźnić się na zajęcia. Był taki sam jak zawsze.
- Ten rok zapowiada się nudno.
- Wybraniec wciąż tak samo działa na nerwy, Wiewiór i Szlama tak samo - warknął Draco zawiązując przed lustrem krawat. Minęło kilka tygodni pierwszego semestru, a on już miał ochotę miotnąć w Granger jakąś klątwą, albo dwoma, poznał ich wystarczająco dużo, żeby pozbyć się jej raz na zawsze, w niekoniecznie szybki i bezbolesny sposób.
- Ale przy szlamie kręci się ostatnio całkiem ładna Krukonka. - Blaise wpatrywał się w przyjaciela z tym konkretnym uśmieszkiem na ustach, który mógł oznaczać tylko jedno; kolejny zakład. - Co ty na to, żebyśmy sobie umilili ten semestr małą rywalizacją? Notta już pytałem i się zgodził.
- Kto pierwszy uwiedzie panienkę, która zadaje się ze szlamami? Zapomnij, stary. Nie tknąłbym jej tak samo jak siostry Wieprzleja. Zdrajczyni krwi.
- Może ty się po prostu boisz, że to nie twoja liga, co? W końcu jest naprawdę ładna. I chyba też nie głupia, Ravenclaw przecież z tego właśnie słynie. Z bystrych umysłów, nieprzeciętnej inteligencji, bla bla.
- Diable, powiedziałem już, że nie ma mowy. I nawet twoja matka uważa, że jestem wyjątkowo pociągający. Potrafię sobie owinąć dookoła palca każdą.
- Stary, to moja matka. Nie mów mi nawet takich rzeczy.
- Wiesz co? Przyjmuję wyzwanie - syknął Draco i wyszedł z dormitorium, zostawiając ucieszonego przyjaciela samego. Może jednak nie będzie aż tak nudno. Uwielbiał te ich rywalizacje, zakłady. Lubił obserwować jak młody Malfoy korzysta z szerokiej gamy sztuczek, aby wygrać zakład. Świetnie potrafił wykorzystywać nawet najmniejsze okazje, aby osiągnąć swój cel. Ich cel. Ale zawsze grał czysto. Przynajmniej kiedy zakładał się z nimi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz