wtorek, 12 stycznia 2016

013. THE ROAD

Listopad, rok 1998

- Hej, Smoku, jak to jest z tobą i Granger?
- Nie kręcę z Hermioną. Daj mi już z tym spokój - mruknął rozeźlony Draco, próbując skupić się na przygotowywaniu składników do eliksiru postarzającego. Miał smykałkę do warzenia eliksirów ale w tym roku nie mógł sobie pozwolić na błędy, nawet najmniejsze. W nauce Hermiona zawsze była krok dalej niż on. Jednak w tym rok jej dorównał, szli różdżka w różdżkę, a ich wyścig po status najlepszego ucznia Hogwartu był bardzo wyrównany. Nie bez powodu mówiono, że ostatnie dwa semestry są najcięższe. Było sporo powtarzania ale nauczyciele nie oszczędzali im nowości. Siódmoklasiści poświęcali niemal każdą wolną chwilę na zakuwanie formułek, ćwiczenie zaklęć czy czytanie dodatkowych lektur.
- Więc od kiedy mówisz o niej Hermiona, a nie Granger?
- Odkąd pomogła mi ogarnąć twoje schlane dupsko po balu w Noc Duchów.

Grudzień, rok 1998

- Cieszę się, że ty i Hermiona tak dobrze się dogadujecie.
- A ja jestem w szoku - wtrąciła się Abigail, krzyżując ręce pod piersiami i patrząc podejrzliwie na blondyna. - Mam wrażenie, że coś knujesz, Malfoy
- Nic nie knuję, po prostu dobrze nam się razem uczy. Nic więcej. - Draco wzruszył lekko ramionami i odłożył książkę, którą właśnie przeglądał na szybko powiększający się stos opasłych tomisk, które miał zamiar wypożyczyć.
- Właściwie to po co ci tyle książek? - zapytał Teo, przyciągając do siebie dziewczynę i całując ją w skroń, aby nieco ją uspokoić. Seabrooke westchnęła tylko i oparła głowę o ramię chłopaka.
- Jeśli mam zostać uzdrowicielem to muszę się sporo uczyć, te są o truciznach i antidotach ale muszę jeszcze poszukać czegoś na temat zaawansowanego zielarstwa.
- Nie poznaję cię, Draco. Uczysz się więcej niż ja.
- Bo nie mam dziewczyny.
- Może jakbyś jakąś miał, to nie byłbyś taki oziębły - zaśmiała się dziewczyna, spoglądając na niego, kiedy zbierał książki. Rzucił jej mordercze spojrzenie i zostawił ich, aby poinformować bibliotekarkę o ilości lektur, którą chce wypożyczyć. Miał nadzieję, że nie przekroczył jeszcze jakiegoś limitu.

Ferie świąteczne, rok 1998

Każdy kto poważnie myślał o dobrych wynikach egzaminu powinien zostać w zamku podczas zimowej przerwy mimo to szkoła niemal opustoszała. Siedzieli na schodach otuleni płaszczami obserwując uczniów idących przez zaśnieżone błonia w kierunku głównej bramy. Słychać było podekscytowane rozmowy i śmiechy.
- Marnują czas, który można poświęcić na naukę - prychnął cicho Draco, zasłaniając sobie dolną połowę twarzy szalikiem.
- Boże Narodzenie, wiesz jak to jest. Na dodatek to pierwsze święta po wojnie. Abigail też wyjeżdża. Pierwszy raz od wielu lat zobaczy swojego ojca, który do tej pory ukrywał się gdzieś w Polsce, bodajże.
- Jej ojciec się ukrywał?
- Ponoć podpadł Czarnemu Panu, kiedy w pojedynkę wymordował mu pięciu świetnych Śmierciożerców. Próbowali go przekonać do przejścia na "ciemną stronę" i chyba nie spodobały mu się ich metody.
- Przypominaj mi raz na jakiś czas, żebym z nią nie zadzierał.
Nott zaśmiał się tylko w odpowiedzi i spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku.
- Obiecałem, że odprowadzę ją na peron więc muszę już iść - westchnął podnosząc się z kamiennych stopni. - Widzimy się wieczorem. - Otrzepał z płaszcza śnieg i zniknął w zamku nim Draco zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Musiał przyznać, że cieszyła go myśl o pustej bibliotece, spokojnych posiłkach i ciszy w salonie Ślizgonów.
- A już miałam nadzieję, że chociaż w święta nikt nie będzie mi podkradał co lepszych książek z biblioteki. - Usłyszał za sobą rozbawiony głos na dźwięk którego od razu się odwrócił. W progu zamku stała uśmiechnięta Hermiona, trzymająca w ramionach zadowolonego, mruczącego Krzywołapa. Zdążył polubić tego dziwnego futrzaka podczas ich wspólnie spędzonych wieczorów w bibliotece. Kocur uwielbiał zasypiać na jego kolanach, kiedy wraz z Gryfonką siedział nad książkami z Numerologii czy transmutacji. Niewiele podczas tych spotkań mówili. Najczęściej ograniczali się tylko do krótkiego powitania i kilku pytań w trakcie nauki czy odrabiania prac.
- Nie powiem, kto mi ostatnio gwizdnął sprzed nosa ostatni egzemplarz do zaawansowanej alchemii.
- Zemsta za starożytne runy.
- Nie miałem co poczytać do poduszki.
- Od kiedy interesujesz się runami?
- Odkąd spędzam wieczory z tobą. Ciągle to zakuwasz więc postanowiłem troszeczkę się o tym dowiedzieć.
- Dlatego wypożyczyłeś trzytomowy zbiór zaawansowanych run? Ja tego potrzebuję do nauki, a ty traktujesz to jako coś lekkiego do czytania przed snem! Nie wierzę!
- Nie nazwałbym tego lekką lekturą, ale całkiem przyjemnie się czytało.
- Malfoy! Zwrócisz te książki jeszcze dzisiaj albo gorzko tego pożałujesz. Mam do napisania obszerny referat, potrzebuję tego zbioru!
Wyprowadzanie jej z równowagi wciąż cholernie go satysfakcjonowało.
- Jak skończę, mam do tego pełne prawo.
- Nie cierpię cię, Malfoy! - Odwróciła się napięcie i pomaszerowała z powrotem do zamku mamrocząc cicho niewybredne epitety pod jego adresem.
- I tak mnie kochasz, Granger!

Boże Narodzenie, rok 1998

- Nigdy więcej tyle nie pijemy jak będziemy sami, okej?
Draco chętnie się na to zgodził i przytaknął jedynie skinieniem głowy. Nie miał ochoty się odzywać. Miał wrażenie, że nawet jakby ochotę miał, to i tak żadne słowo nie przeszłoby mu przez zaschnięte gardło. Mogli wczoraj popełnić mały błąd i dokończyć trzecią butelkę Ognistej. A że tylko oni dwaj z siódmego roku zostali skończyło się na śpiewaniu piosenek Fatalnych Jędz, na których obaj się przecież wychowali. Może i w sekrecie przed rodzicami, ale jednak była to część ich dzieciństwa.
- Czy powiedziałem coś, czego normalnie bym nawet tobie nie powiedział?
Znów pokiwał twierdząco głową i położył się na wznak na chłodnej pościeli patrząc w sufit. Po chwili jednak zrobiło mu się znów nieco niedobrze więc wolał zamknąć oczy.
- O tym, że Abigail straciła ze mną dziewictwo już na wakacjach też? - jęknął cicho Teodor, a cichy pomruk ze strony przyjaciela potwierdził jego najgorsze obawy. - Nie będę mógł jej spojrzeć w oczy.
- Przyznałem ci się, że lubię Granger i uważam, że jest całkiem ładna. Jak na czarownicę z mugolskiej rodziny, oczywiście. I ty się przejmujesz?
- Przecież już nikt nie zwraca uwagi na ten cały podział. Sam mogłeś to zauważyć w ciągu semestru. Wszystko się zmieniło.
- Mój ojciec na pewno nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz